Ślub humanistyczny Wiktorii i Łukasza
Ślub humanistyczny Wiktorii i Łukasza.
Z pamiętnika Mistrzyni Ceremonii Ślubnych.
Postanowiliśmy podzielić się z Wami szerszymi relacjami ze ślubów symbolicznych, które prowadzimy. Wprowadzamy nowy dział wpisów na bloga zatytułowany „Z pamiętnika Mistrza Ceremonii Ślubnej”.
Jeśli chcesz się dowiedzieć, jak wygląda Ślub Humanistyczny od kuchni, to przeczytaj koniecznie zapis wspomnień naszej Mistrzyni - Lidki, z jednej z ceremonii ślubnych, którą miała przyjemność celebrować.
Tuż przed rozpoczęciem ślubu humanistycznego
- Okropnie się denerwuję… - ceremonia miała się rozpocząć za 20 minut, a Wiktoria z każdą chwilą coraz bardziej się stresowała. W białej sukni wyglądała olśniewająco! Stałyśmy w głębi balkonu na galerii sali bankietowej. Ona - zdenerwowana panna młoda i ja - mistrzyni jej ceremonii ślubnej. Stałyśmy w mroku, więc nikt nas nie widział. My za to miałyśmy widok na zbierających się na dole, w rozświetlonej sali bankietowej, gości weselnych. Dwa metry od nas rozpoczynały się szerokie schody w dół. To właśnie po nich Wiktoria niedługo miała zejść, aby u ich podnóża stanąć razem ze swoim ukochanym Łukaszem. I w obecności najbliższych złożyć mu samodzielnie napisaną przysięgę małżeńską oraz wysłuchać jego słów przysięgi. A ja miałam zadbać o to, aby cała ceremonia przebiegła zgodnie z planem. Na razie jednak, stałyśmy w głębi, nadal niewidoczne dla oczu gości i pana młodego.
- Wiktoria, wyglądasz zjawiskowo! - powiedziałam z szerokim uśmiechem. Wiktoria spojrzała na mnie i w końcu też się uśmiechnęła. Naprawdę wyglądała jak z okładki. - Zobaczysz, wszystkim gościom zabraknie tchu, kiedy zejdziesz. A Łukasz będzie zachwycony!
- Zależy mi na tym, żeby zapadł mu w pamięci obraz mnie w tej sukience, schodzącej do niego po tych schodach - widać było jak bardzo jest przejęta tą chwilą. - Żebym tylko niczego nie pomieszała w czasie ceremonii..
- O to się zupełnie nie musisz martwić. Już moja w tym głowa, żeby wszystko odbyło się bez problemów. Będę przy Was i cały czas słyszeć będziecie moje podpowiedzi, co krok po kroku macie mówić i robić - uśmiechnęłam się do niej jeszcze szerzej - Twoją jedyną rolą jest skupić się na Łukaszu i sobie. To Wasza piękna chwila. Resztą ja się zajmę. Przecież właśnie po to tu jestem!
- Dziękuję - w oczach Wiktorii widziałam ulgę, że może na mnie polegać. Takiego zaufania nie można zawieść. Nie można wykasować ceremonii ślubnej i nagrać ja jeszcze raz. Tu nie będzie szansy na powtórkę.
Wiktorio, Łukaszu - jestem wam niezwykle wdzięczna za ten wspólny czas. Raz jeszcze przyjmijcie najszczersze życzenia samych pięknych przygód na waszej nowej drodze życia.
Rozpoczęcie ceremonii...
U podnóża schodów stała piękna kompozycja kwiatowa w kształcie łuku. To właśnie pod nią miałam poprowadzić ceremonię zaślubin Wiktorii i Łukasza. Sala była piękna. Początkowo para miała pomysł, aby ceremonia odbyła się w plenerze, jednak pogoda nie dopisała, więc zdecydowali się zrobić ją wewnątrz. Florystki naprawdę się spisały! Był listopad, więc dekoracje nawiązywały do jesieni. Sala była bardzo wysoka. U góry, po bokach ciągnęły się balkony galerii, na którą można się było dostać po schodach z różnych stron. Po jednych z nich miała zejść Wiktoria. Pomiędzy barierkami balkonów galerii, dekoratorki rozpięły niewidoczne żyłki, a na nich zawiesiły jesienne liście. To robiło niesamowite wrażenie - sufit tonął w jesiennych barwach. Te dekoracje spowodowały, że miałam wrażenie, jakby ceremonia faktycznie prowadzona była w plenerze. Z galerii można się było dostać do różnych pomieszczeń na piętrze. Między innymi do pomieszczenia, które zostało mi wskazane przez obsługę, gdy przyjechałam na miejsce ceremonii. Mogłam się tam od razu przygotować - w strój do prowadzenia ceremonii przebieram się zawsze na miejscu, aby nie pognieść go w drodze. W tej chwili na jednym z balkonów, ukryta w głębi jednego z balkonów czekała na rozpoczęcie ceremonii Wiktoria. Łukasz natomiast witał gości i potwierdzał z obsługą ostatnie ustalenia.
15 minut przed rozpoczęciem ceremonii zajęłam miejsce w centrum, pod łukiem z kwiatów i liści w jesiennych barwach. Dobrze, że dostałam od pary wcześniej informację, jakie kolory będą dominujące! Dzięki temu moja sukienka komponowała się z resztą wystroju. Jeszcze ostatnie zerknięcie, czy wszystkie rekwizyty są na miejscu i niedługo możemy rozpoczynać. Jest odpowiedni stolik z pamiątkowym aktem, który będzie podpisywany przez parę. Są karafki z piaskiem w dwóch kolorach. Jest też pusta karafka, do której para wsypie w odpowiednim momencie ceremonii swoje dwa kolory i dzięki temu zostanie im na pamiątkę piękny symbol ich miłości, która odtąd będzie ich łączyć. Obrączki sprawdzone. Krzesła dla najbliższych ustawione. Dobrze, że para dała się namówić na to, żeby jednak postawić z przodu kilka rzędów dla najbliższych - z doświadczenia wiem, że zwłaszcza babciom i dziadkom trudno jest stać w czasie całej ceremonii. Czasem taki drobiazg może spowodować, że pamięta się z ceremonii nie to, co najpiękniejsze. Pary często nie zwracają na to uwagi - i nic dziwnego, nie mają doświadczenia! To zazwyczaj ich pierwszy ślub :)
- Dzień dobry - przywitał się postawny pan w sile wieku. - Jestem tatą panny młodej. No powiem pani, że takiego ślubu to jeszcze w tej rodzinie nie było! Już wcześniej wydawałem córki za mąż, ale tak normalnie. Takie coś to pierwszy raz. Aż jestem ciekaw, jak to wszystko wyjdzie. Chciałbym, żeby dobrze, bo to dla niej takie ważne. - w jego oczach widać było dumę i wzruszającą troskę o córkę jednocześnie.
- Zupełnie nie ma powodu do zmartwień - uścisnęłam mu dłoń w krzepiącym uścisku. - Mam duże doświadczenie. Zobaczy pan - to będzie piękna ceremonia. Pan ma za zadnie dzisiaj cieszyć się szczęściem córki.
- Tak? No to dobrze. Uspokoiła mnie pani trochę. Dziękuję. No ciekawe, ciekawe…
Tata panny młodej wrócił do witania gości, tymczasem swoje miejsce zajął już pan młody.
- Jak się czujesz Łukasz? - zapytałam, bo wiem, że często pan młody potrzebuje trochę wsparcia w chwili, gdy czeka na swoją wybrankę w centralnym punkcie sali, pod obstrzałem spojrzeń zaciekawionych gości.
- Dobrze chyba. Trochę się denerwuję, ale będzie dobrze. Widziałaś? - wskazał na tłumek gości, którzy na razie nieśmiało tłoczyli się pod koniec sali - Wszyscy goście robią zdjęcia Tobie. Rozmawiałem z nimi i są strasznie ciekawi, jak ta cała ceremonia będzie wyglądała. W życiu czegoś takiego nie widzieli. Nie dosyć, że nie ksiądz ani urzędnik, to jeszcze kobieta.
- To znaczy, że wasza ceremonia ślubna mocno zapadnie im w pamięci - uśmiechnęłam się szelmowsko. - Jesteś gotowy? Zaczynamy?
- Tak, już faktycznie czas. Zaczynajmy.
- Pamiętaj. Teraz nic więcej poza Tobą i Wiktorią się nie liczy - patrz jej głęboko w oczy w czasie przysięgi. Resztą się nie przejmuj - będę Was cały czas kierować.
- Super. Dzięki.
- No to zaczynamy. Ty stań tutaj i patrz na górę schodów, a ja zaproszę gości bliżej, żeby nie uronili ani słówka….
… Szanowni państwo, zapraszam bliżej, aby wspólnie z Wiktorią i Łukaszem uczestniczyć w tej niezwykłej chwili. Witam wszystkich serdecznie. W imieniu Pary Młodej chciałabym podziękować Wam za przybycie i chęć wzięcia udziału w tej wyjątkowej ceremonii. Spotykamy się tutaj, by towarzyszyć Wiktorii i Łukaszowi, w jednym z najważniejszych dni ich wspólnego życia…
Dodatkowe elementy ceremonii humanistycznej.
To była cudowna ceremonia. Gdy Wiktoria schodziła ze schodów, Łukasz miał łzy w oczach. Dwoje kochających się ludzi. Głosy drżące ze wzruszenia w czasie składania własnoręcznie napisanych, niezwykle szczerych i poruszających słów przysiąg. Uśmiechy radości w czasie rytuału przesypywania piasku.
Przejęcie i powaga podczas wymiany obrączek i podpisywania pamiątkowego aktu. Wzruszenie na twarzach bliskich. I ciekawość gości, która kazała im wstrzymać oddech na czas ceremonii, aby nie uronić ani słowa (i ujęcia aparatem).
I w tym wszystkim ja - zaszczycona, że Wiktoria i Łukasz zaprosili mnie, bym uczestniczyła w tak podniosłym, intymnym, niepowtarzalnym momencie ich życia i zaufali, że sprawię, że ten moment będą wspominać z radością. I dumna, że dobrze się spisałam i kolejna para pójdzie w świat z myślą, że dobrze wybrali swoją mistrzynię swojej ceremonii ślubnej.
Wiktorio, Łukaszu - jestem wam niezwykle wdzięczna za ten wspólny czas. Raz jeszcze przyjmijcie najszczersze życzenia samych pięknych przygód na waszej nowej drodze życia.