Ślub humanistyczny Zuzi i Adriana w plenerze
Symboliczny ślub Zuzi i Adriana – historia, która nie mogła zacząć się normalnie
Śluby humanistyczne mają tę cudowną właściwość, że pozwalają opowiedzieć historię taką, jaka naprawdę była, bez pudrowania, bez idealizowania. A historia Zuzi i Adriana zdecydowanie należy do tych, które nie potrzebują żadnych ozdobników.
Bo jak inaczej nazwać początek znajomości, która wydarzyła się… w prosektorium? I to jeszcze podczas zajęć z anatomii.
Zuzia była wtedy świeżutką studentką pierwszego roku, Adrian natomiast kończył studia i dorabiał jako pomoc przy zajęciach, prowadzonych przez swojego przyjaciela Tomka — przyszłego świadka. Adrian wszedł więc w rolę mentora. A że mentor z niego był ambitny i wyjątkowo drobiazgowy, to Zuzia wolała chować się za kolegów wyższych o głowę, by uniknąć kolejnego pytania z cyklu „a co to za mięsień?”. On za to konsekwentnie ją odnajdywał. Jakkolwiek by na to patrzeć , przeznaczenie robiło robotę.
-3.jpg)
Gdy akademicki stres zamienia się w pierwszą iskrę
Wszystko ruszyło dopiero rok później, na imprezie kończącej rok. Zuzia, najwyraźniej już gotowa dać Adrianowi drugą szansę, specjalnie usiadła obok niego przy stole i zaczęła rozmowę. On… nic. Kompletnie nic.
Jak sama mówi, w tamtym czasie Adrian wykazywał inteligencję emocjonalną porównywalną do jutowego worka po ziemniakach ale trzeba przyznać, że nadrabiał uśmiechem.
Ostatecznie dopiero odpowiednia ilość alkoholu i „Despacito” zaczęły działać cuda. Na parkiecie pierwszy raz zatańczyli, pierwszy raz poczuli tę chemię i pierwszy raz się pocałowali. A Adrian, gdy wytrzeźwiał, stracił odwagę na tydzień. Gdyby nie to, że Zuzia wzięła sprawy w swoje ręce, pewnie dalej analizowałby sytuację jak materiał do egzaminu.
-8.jpg)
Podróże, spontaniczne wyprawy i miłość, która dorastała razem z nimi
Od pierwszej randki wszystko zaczęło układać się zupełnie naturalnie. Były małe wycieczki, były większe, czasem niespodzianki organizowane przez Adriana w absolutnej tajemnicy. Zwiedzili kawałek Europy, nieraz w warunkach, które bardziej przypominały survival niż romantyczny city break - autostop, konserwy, namiot i kłótnia… jedna, króciutka.
Z czasem złapali swój rytm. Uwielbiali podróże, ale i codzienność. I tę spokojną, i tę w biegu. Zachwycali się zwykłymi sprawami: serialem wieczorem, spacerami nad Wisłą, frytkami jedzonymi na schodkach, dobrym winem i ucieczkami do kina, kiedy życie stawało się zbyt głośne.
Ona ciepła, empatyczna i konkretna. On analityczny, z poczuciem humoru i sercem w odpowiednim miejscu. Dwie różne energie, które świetnie do siebie pasują.
-9.jpg)
Zaręczyny jak z filmu akcji
Ich zaręczyny miały się odbyć w romantycznym stylu. I owszem atmosfera, widok, emocje, wszystko było książkowe.
Do czasu.
W momencie największego wzruszenia ktoś postanowił… ukraść im plecak. Z romantycznej sceny zrobiła się scena pościgu, który o dziwo Adrian wygrał, wyrwanym złodziejowi plecakiem kończąc całą akcję. Dopiero wtedy wrócili do nastroju i celebracji, śmiejąc się, że to musiała być zapowiedź ich wspólnego życia: dużo uczucia, trochę chaosu i szybkie reakcje.
-6.jpg)
Ślub łączony w plenerze, prowadzony przez Mistrzynię Ceremonii Ślubnych.
Ślub symboliczny Zuzi i Adriana odbył się w Klubie Sosnowym w Warszawie, znanym z otulającego zapachu drzew i przestronnych polan, stworzył scenografię, jakiej nie trzeba było ozdabiać na siłę. Para Młoda wybrała polanę otoczoną wysokimi sosnami, gdzie delikatne dekoracje kwiatowe, świece i stonowana zieleń dopełniały charakteru ceremonii. Najpierw odbyła się część cywilna prowadzona przez przedstawicielkę USC, bez wymiany obrączek, a zaraz później rozpoczęła się ich ślub humanistyczny, w którym mogli wyrazić to, co najważniejsze, własnymi słowami. Mimo obecności około 150 gości, atmosfera była niezwykle intymna, a naturalne otoczenie sprawiło, że całość miała w sobie coś z letniego spotkania najbliższych przyjaciół. Na wypadek załamania pogody czekał przygotowany namiot, ale las był po ich stronie, pozwalając na przeżycie tej chwili dokładnie tak, jak sobie wymarzyli.
-3.jpg)
Dziś zaczynają kolejny rozdział
Przez lata zdążyli stworzyć prawdziwy dom, taki, który pachnie czułością, śmiechem i… kocim futrem. Bo ich rodzina powiększyła się w międzyczasie o Kłaczka i Grudkę, dwie słodkie kulki, które zabierają ze sobą nawet w podróże.
Zawodowo chcą pomagać najmłodszym. Zuzia będzie leczyć małe brzuszki, Adrian naprawiać małe głowy. Prywatnie chcą nadal celebrować tę wyjątkową codzienność, która tak pięknie im wychodzi.
Dziś stoją przed swoimi bliskimi, by zacząć nowy rozdział. I choć ich historia zaczęła się w zimnym, szpitalnym prosektorium, to prowadziła ich tam, gdzie zawsze patrzyli razem w jednym kierunku.
-6.jpg)
Chcesz zrealizować własną ceremonię zaślubin?
Jeśli marzysz o ślubie, który będzie naprawdę Wasz — pełen znaczeń, emocji, osobistych historii i niepowtarzalnych momentów — ślub humanistyczny daje Wam pełną wolność. Możecie powiedzieć sobie „tak” w miejscu, które kochacie, w otoczeniu natury, w eleganckiej sali, nad wodą czy w ogrodzie. Bez sztywnych ram, bez scenariusza narzuconego z góry, za to z przestrzenią na Wasze słowa, Waszą muzykę i Waszych bliskich.
Jako Mistrzyni Ceremonii Ślubnych pomogę Wam stworzyć historię, która poprowadzi Waszych gości przez najpiękniejsze chwile Waszego związku, a Wasza ceremonia stanie się takim wspomnieniem, do którego będziecie wracać z uśmiechem przez całe życie. Jeśli chcecie zaplanować własny, personalizowany ślub zapraszam do formularza oraz kontaktu.